czwartek, 22 października 2015

Rozdział 2 - Prawda

Na początku chciałam was przeprosić.
Resztę wyjaśnię na koniec rozdziału. 
Zapraszam do czytania.

Harry
U Weasleyów jestem już trzeci dzień. Strasznie denerwuje mnie Ron. Gdyby nie Ginny wyszedłbym z siebie. Oczywiście codziennie pisałem z Hermioną. Bez tego nie wytrzymałbym nawet minuty. Wiedziałem, że mnie potrzebuje. Jest dla mnie jak siostra. 
Siedziałem na trawie w ogrodzie 
- Pamiętasz jak się poznaliśmy?  - Zapytałem.
- Oczywiście! Jak mogłabym nie pamiętać?! – Powiedziała i zaczęliśmy wspominać dawne czasy. Rozmawialiśmy chyba z 3 godziny. Nawet nie zauważyłem jak zasnęła. Kocham ją. Kocham ją jak siostrę. Przykryłem Hermionę kocem i poszedłem do siebie. Położyłem się do łóżka i zasnąłem. 
Wstałem rano około 8. Poszedłem do łazienki wykonać poranną toaletę i poszedłem na śniadanie. Nikogo nie było, więc zrobiłem kanapki sobie i Mionie i zaparzyłem herbaty. Zaniosłem przygotowany posiłek na górę. Hermiona właśnie wychodziła z pokoju. 
- Przeniosłem śniadanie. – powiedziałem.
- Dziękuję – odpowiedziała i się uśmiechnęła.
- Możemy zjeść u mnie. – otworzyłem drzwi do pokoju, w którym ,,  mieszkałem'' 
- Matko Harry! Kiedy ty tutaj sprzątałeś?!  
- Przedwczoraj – powiedziałem od niechcenia.
- Zaraz wracam- rzuciła i wyszła. Nie wiedziałem po co poszła. 
- Już jestem – powiedziała może 20 sekund później. – Posprzątam tutaj. Harry?!  Ty jesteś chociaż spakowany?! – Zapytała ze strachem.
- Nie!  - Również się przestraszyłem. 
- Za pół godziny wyjeżdżamy!  Szybko pomogę ci się spakować. 
- To chodź.  – Powiedziałem. 
Po piętnastu minutach byłem już spakowany. 
- Kocham cię.  – przytuliłem ją.
- Wiedziałem!  Wiedziałem, że ze sobą jesteście!  Jesteście kłamcami! – Zaczął drzeć się Ron. Podszedł do mnie i uderzył mnie w twarz. 
- Aućć – syknąłem przez zęby. Wtedy podeszła do niego Hermiona.
- Jesteś zwykłą świnią. Wypieprzaj. – Wykrzyczała mu w twarz i pokazała drzwi. 
Ron wyszedł. 
- Pokaż to Harry. – powiedziała z troską Miona. – Masz cały czerwony policzek. Zaraz  nie będzie tego widać.
Rzuciła zaklęcie. 
- Już nic nie widać. 
- Dziękuję – powiedziałem – A teraz chodź, bo się spóźnimy. – Spojrzałem na zegar wiszący w pokoju.
- Musimy być przecież szybciej.  
- Chodź.- powiedziałem szybko. 
Zeszliśmy na dół.  
- Chodźcie dzieci do auta. – Powiedziała Moly 
Weszliśmy do samochodu.  
Weszliśmy do pociągu.
- Idziemy do przedziału dla prefektów tak? 
- Tak. 
Weszliśmy do przedziału. 
- Witam Panie Potter. Witam Panno Granger. – Usłyszeliśmy głos McGonagall 
- Dzień dobry pani profesor. – Powiedzieliśmy w 
- Siadajcie - wskazała miejsca obok Zabbiniego i Malfoya.- Jest was tylko czworo, więc możemy zaczynać. Na początku chciałam powiedzieć coś bardzo ważnego. To może okazać się dla was bardzo dziwne i wstrząsające. Więc Harry i Hermiono tak naprawdę jesteście rodzeństwem- usłyszałem
- C-c-coo?  - Wydusiła z siebie Hermiona. 
- Poczekajcie do końca. – Powiedziała McGonagall- Jesteście kuzynostwem Blaise'a.
- Witam w rodzinie – powiedział czarnoskóry.
- Może mi to ktoś wytłumaczyć? – Ledwo wydusiła Hermiona.
- Już tłumaczę. – Powiedziała McGonagall – Jesteście rodzeństwem, a waszymi rodzicami byli czarodzieje czystej krwi, ale zamordował ich... – głośno przełknęła slinę.
- Voldemort – dokończyłem 
- Tak,  Potter. Później zostaliście oddani do rodzin zastępczych.
- Czyli jedno z naszych rodziców – zaczęła Hermiona.
- Wasza mama była siostrą mojej.- powiedział czarnoskóry.
- Wiem, że to będzie dla was trudne, ale... 
- Damy radę.- wtrącił Blaise i uśmiechnął się szczerze. Bynajmniej tak mi się zdawało.
- Teraz druga sprawa. Okazało się, że ba tiarę przydziału został rzucony urok. Wszyscy z waszego roku i młodsi będą przydzieleni jeszcze raz. Pierwsi tradycyjnie pierwszoroczniacy, a wasz rocznik na końcu. 
- Dobrze.- powiedzieliśmy chórem.
- A i jeszcze jedno. Jesteście najmłodszymi prefektami dziejach tej szkoły. Nie przyniesie nam wstydu.- powiedziała poważnie, a my przytaknęliśmy. – To wsiadamy, bo spóźnimy się na ucztę. –Dodała. Wyszliśmy i skierowaliśmy się w stronę zamku. Weszliśmy do Wielkiej Sali akurat gdy McGonagall zakładała tiarę pierwszej osobie. 
- Skąd ona się tu wzięła? – Spytała Miona.
- Jej tam nigdy nie zrozumiesz. – Zaśmiał się Blaise. 
Gdy wszyscy zostali przydzieleni przyszła kolej na nas.
-  Ronald Weasley.
Usiadł na stołku.
- GRYFFINDOR- krzyknęła tiara.
- Dracon Malfoy! – Usiadł spokojnie.
- Oczywiście, że Slytherlin.
Wstał i udał się do stołu ślizgonów.
- Blaise  Zabini.
Czarnoskóry wstał i podszedł do tiary.
- Slytherlin.
Przyszła kolej na mnie. Niechętnie usiadłem przy McGonagall.
- Hmm... Hmm... Slytherlin.
Wstałem i podszedłem do stołu ślizgonów. Usiadłem obok mojego kuzyna.
- Hermiona Granger. 
- Hmmm... Ehee... Masz wiele różnych cech, ale przydzielam cię do...


Hermiona


Właśnie wychodziłam z pokoju, gdy usłyszałam głos Harry’ego.
- Przeniosłem śniadanie. – Powiedział.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się.
- Możemy zjeść u mnie.- powiedział Harry i otworzył drzwi do pokoju, w którym przebywał.
Weszłam do pokoju i to co zobaczyłam mnie przeraziło.
- Matko Harry kiedy ty tutaj sprzątałeś?! – Krzyknęłam.
- Przedwczoraj.
- Zaraz wracam – powiedziałam i wyszłam z jego pokoju po swoją różdżkę. Wróciłam do pokoju, w którym miałam jeść. – Już jestem. Posprzątam tutaj. Harry ty jesteś chociaż spakowany?! – Byłam coraz bardziej zdenerwowana.
- Nie. – Przestraszył się.
- To chodź. Za pół godziny wyjeżdżamy. Pomogę Ci się spakować.- pociągnęłam go za rękę.
Chwilę później był już spakowany.
- Kocham cię – przytulił mnie. – Nie wiem co bym bez ciebie zrobił. – Wyszeptał.


Przepraszam, że rozdział nie pojawił się 17 października, ale 3 dni wcześniej połamał mi się tablet, na którym były zapisane rozdziały. Musiałam więc pisać wszystko od początku,  ale dałam radę.  Obiecuję, że tego urządzenia nie popsuję. Przepraszam za te wypociny u góry. 
Proszę o komentarze i opinie.
- Panna Malfoy 


wtorek, 6 października 2015

Rozdział 1- Spotkanie

Hermiona 

Właśnie kończyłam się pakować gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Moim oczom ukazali się bliźniacy. Od razu się do nich przytuliłam.
- Nawet nie wiecie jak za wami tęskniłam.
- Miona my też tęskniliśmy. – powiedzieli chórem. – gdzie masz bagaże?
- U góry u mnie w pokoju.
- Już po nie idziemy. Wsiadaj do auta. Jest tam nasz tata.
- Okej. – powiedziałam i wyszłam z domu.
- Dzień dobry panie Weasley.
- Witaj Hermiono. Usiądź z tyłu. - Usiadłam. Po chwili pojawili się bliźniacy z moimi lewitującymi torbami i kufrem.  Włożyli je do auta i ruszyliśmy. Droga minęła nam w bardzo miłej atmoswerze. Do nory dojechaliśmy po godzinie.
- Idź się przywitaj. My zaniesiemy torby.
- Dzięki. – powiedziałam  z uśmiechem i weszłam do nory.
- Dzień dobry pani Weasley.
- O witaj Hermiono! Jak miło cię znowu widzieć. – powiedziała kobieta i mnie przytuliła. – Dzieci są w ogrodzie.
- Dziękuję. – poszłam do ogrodu. Pierwsza zauważyła mnie Gin.
- Mionkaa! – krzyknęła i rzuciła mi się w ramiona. – W końcu przyjechałaś! Myślałam, że tu oszaleję! Ron cały czas gada o quidditchu, a Harry praktycznie nic nie mówi. Koszmar! – wyrzuciła z siebie jednym tchem i oderwała się ode mnie. Podbiegłam do Harry’ego i rzuciłam mu się w ramiona.
- Cześć Miona! – uśmiechnął się. Widziałam zdenerwowanie na twarzy Rona. Niech się pieprzy. Nie ma prawa być o mnie zazdrosny. Nie jesteśmy razem od 5 miesięcy. Przez ten cały czas pomagał mi Harry. Tylko on wiedział, że nie czułam do Rona nic poważnego.
- Jak się cieszę, że w końcu cię widzę.
- mhmhmmh – usłyszałam zza pleców.
- Nie widzisz, że rozmawiamy?! – byłam wkurzona.
- Nie! – krzyknął.
- Ron! Daj spokój. Nie musisz być taki chamski. – skarciła go Ginny.
- Zamknij się! Nie jesteś moją matką!
- Nie odzywaj się tak do niej! – podeszłam do Weasleya i walnęłam go z liścia.
- Jak ty mogłaś?! - powiedział i poszedł do domu.
- Idę z nim porozmawiać. Czasami ma takie napady. – wyjaśniła moja przyjaciółka.
- Spoko – powiedział Harry.
- Ja już pójdę się położyć. Jestem strasznie zmęczona. – ziewnęłam.
- Idź. Ja jeszcze trochę posiedzę.
- Okej. Dobranoc. – przytuliłam Harry’ego i poszłam do pokoju, w którym mieszkam jak tu przyjeżdżam.
Wyjęłam swój odtwarzacz MP3 i włączyłam swoją ulubioną playlistę. Wyjęłam pióro i zaczęłam pisać mugolski pamiętnik.

Nie wiem co mam robić. Jestem w nim zakochana od 2 lat. Ciągle o nim myślę. Boję się spotkania z nim. Harry mi pomaga. Jestem mu za to bardzo wdzięczna. Kocham go jak brata. Ron coraz bardziej mnie denerwuje. Nie wiem jak mogłam z nim chodzić. On nigdy mnie nie rozumiał. Myśli, że chodzę z Harrym. Myli się, jak zawsze zresztą. Mam nadzieję, że chociaż dzisiaj uda mi się zasnąć. Nieodwzajemniona miłość jest najboleśniejsza.

Zamknęłam pamiętnik. Odłożyłam odtwarzacz i wstałam z łóżka. Wiedziałam, że dzisiaj już nie zasnę. Wyszłam z pokoju i poszłam na dwór. Usłyszałam kutnię Harry'ego z Ronem.
- Człowieku! Ogarnij się! Ona nie jest niczyją własnością!
- Ona jest moja! Nie odbierzesz mi jej!
Nie wytrzymałam! Postanowiłam zareagować.
 - Harry daj spokój. On nie jest tego wart. – przytuliłam się do niego i powiedziałam mu na ucho- Zrobię to, żeby go zdenerwować. – pocałowałam go. – Chodź idziemy do bliźniaków. – Dodałam. Wyszliśmy z pokoju.
- Harry ja jednak pójdę już spać. Jestem strasznie zmęczona.
- Okej. Ja też. Dobranoc.
- Dobranoc. – odpowiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się strasznie późno. Ubrałam się, uczesałam, wykonałam poranną toaletę i zeszłam na śniadanie. W kuchni siedział Harry.
- Dopiero wstałaś?!  Jest 1 po południu!
- Wiem. Co dzisiaj robimy?
- Za 15 minut jedziemy na Pokątną.
- Spoko. To chodźmy do auta.
Po godzinie byliśmy na Pokątnej.  Poszłam z Harrym kupić książki.  Potem bardzo nam się nudziło, więc chodziliśmy po wszystkich sklepach. O 17 byliśmy już w domu.
- Dzieci jedzenie!- usłyszałam głos pani Weasley.
Zeszłam na dół. Zjadłam posiłek i pomogłam posprzątać. O 18.30 wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżko. Zasnęłam. Obudziłam się o 20. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę – powiedziałam.
- To ja. – usłyszałam głos mojego przyjaciela.
- Siadaj – uśmiechnęłam się serdecznie i wskazałam miejsce obok siebie. Usiadł. Chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Już jutro wracamy do Hogwartu. Cieszysz się? – zadał pytanie.
- Sama nie wiem. Boję się spotkania z nim.- posmutniałam
- Rozumiem – przytulił mnie. – Mam coś na smutanie. – spojrzałam na niego. Wyjął butelkę ognistej.
- Harry jesteś najlepszy. Zawsze wiesz jak poprawić mi humor.
Brunet wlał nam po szklance trunku. Od razu go wypiłam. Nalał jeszcze jedną porcję.
- Pamiętasz jak się poznaliśmy?
- Oczywiście – oznajmiłam i upiłam łyk ognistej.- Jak mogłabym nie pamiętać ?!
Harry zaczął się śmiać. Reszta wieczoru minęła nam w miłej atmosferze. Nawet nie mam pojęcia kiedy zasnęłam.
______________________

No to mamy pierwszy rozdział. Wiem, że pewnie zdziwił was brak prologu. Trochę krótki, ale postaram się aby następne były dłuższe. Proszę o wasze opinie. Do dla mnie ważne. Następny rozdział będzie dodany w specjalny dzień- moje urodziny tj. 17 października. Do napisania 
~ Panna Malfoy

poniedziałek, 5 października 2015

Przywitanie

Witam was kochani na moim blogu. Będzie on opisywał historię Draco i Hermiony. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Prolog powinien pojawić się do niedzieli.
Do napisania 
~ Panna Malfoy